To dopiero lektura...
Pisana w formie pamiętnika wspaniała książka, mówiąca co to jest życie. Autorką jest była narkomanka-Christian, która przeszła przez ćpuńskie życie aż do odwyku. Książka zachęca do czytania od razu po okładce. Sęk w tym, że w "Pamiętniku narkomanki" akcja zaczyna się od razu a w "My, dzieci z dworca ZOO" akcja rozgrywa się po czasie. Początek opowiada nam o ciekawym choć nieprzyjemnym dziecinnym życiu w Berlinie. Książka podobała mi się aż przesadnie. Interesujące fragmenty pojawiały się na każdej stronie. Przed końcem książki (można by to nazwać "przedkoniec") książka mnie zniechęciła i na jakiś czas rzuciłem ją w kąt. Mianowicie:
Denerwował mnie ten ciągłe powtarzający się wątek:
Odwyk, ćpanie, odwyk, ćpanie i tak dalej. Rozumiem, ze nie da się od razu wyjść z narkomanii po pierwszym odwyku zatem tym się nie zniechęcajcie, bo "My, dzieci z dworca ZOO" to na prawdę bardzo ciekawa ksiazka godna przeczytania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz